Jakie czasy, tacy mężczyźni

czyli o tym, jak Bielack spodnie kupował…

Tak, tak, wielokropek już w pierwszym zdaniu jest celowym zabiegiem narracyjnym i służy do budowania napięcia – a właściwie jego braku: osłabienia, wyzucia z energii i kompletnego, bezsilnego relaksu. Takiego, przy którym i zwieracz ma ochotę troszkę się rozluźnić. I troszkę popuścić.

Od pewnego czasu(1) zdecydowanie przekładam ubiór wygodny i funkcjonalny nad modny i lansiarski. Raz, że szkoda mi energii na nadążanie za trendami i bycie trendim i dwa, że łatwiej i sprawniej nakłada się takie ciuchy, gdy człowiek po treningu wraca do domu(2). Luźne spodnie z wieloma, często dużymi, kieszeniami pozwalają pozbyć się też myśli o torebce. Torebka bowiem, jaka by ona nie była, pasuje dziewczynie; Facet z torebką, szaszetą czy innym niewielkim pokrowcem na pasku kojarzy i kojarzyć mi się będzie tylko i wyłącznie z Kanarem w PKS. Ale to dygresja na marginesie i już wracam do meritum.

Wypada czasami wyjść do ludzi, a choć ciuchów mam sporo, zdecydowana większość to dresy(3), dlatego potrzebowałem rozszerzyć nieco garderobę; W tym celu odwiedziłem dzisiaj trzy lubelskie galerie handlowe w poszukiwaniu kilku koszulek i nowej pary spodni. Mówiąc „spodnie” miałem na myśli coś podobnego do tych, które zwykle mam na sobie: swobodnie opadające ale nie obszerne, z wygodnymi kieszeniami tam, gdzie to obowiązkowe i dodatkowymi, dużymi kieszeniami po bokach nogawek. Ku mojemu przerażeniu, nigdzie nie znalazłem takich spodni. Owszem, panie ze sklepów na dźwięk słowa „bojówki” uśmiechały się i przynosiły mi spodnie we wszystkich wariacjach na temat khaki (4), ale gdy je mierzyłem/próbowałem mierzyć pojawiał się dramat! Pił i cisnął w miejscach które zdecydowanie unikają ściskania cęgami czy warstwami materiału napiętego do granic wytrzymałości.

Czy wiecie, że pod pojęciem „bojówki” współcześnie szyje się spodenki z nogawkami cienkimi jak rurki i zwężającymi się w łydce? Czy wiecie, że w takich spodniach nie tylko nie można kopnąć oponenta w głowę ale nawet w krocze?! Czy wiecie, że w takich spodniach nie można kucnąć, by zasznurować buty? Czy wiecie, że w takich spodniach, przy próbie pochylenia się mocno do przodu (np.: by próbować sznurować buty lub podnieść znalezioną stówkę) pas w okolicy lędźwi odsłania się odkrywając koronkowe stringi(5)?

Do tego dodajmy, że jeśli spodnie mają odpowiednią długość nogawki, to w pasie mam co najmniej jedną lub dwie pięści nadmiaru. Bez paska się nie obędzie. Spoko, lubię paski, i tak bym jeden nosił, ale nie lubię sytuacji, gdy wystarczy rozpiąć klamrę i miałbym spodnie w okolicy kostek(6) .

Przymierzyłem dzisiaj chyba tuzin(7) par spodni i tylko w jednych mogłem się bez problemu schylić na tyle, by swobodnie zasznurować buty.

Podsumowując moją smutną wyprawę: krój spodni jakie zalegają we wszelkich salonach „młodzieżowych” typu Divers czy Cropp dostosowany jest do potencjalnego, przeciętnego nabywcy; Krótkie, chudzieńkie nogi i obowiązkowy duży brzuszek. Gdy wymawiam ostatnie zdanie, natychmiast wyobraźnia podsuwa mi typ „sportowca” jaki ubiera się w taką „sportową” odzież: zawodnik FIFA. Piątki. A przymierzając bojówki i walcząc zaciekle z przyciasną nogawicą, patrzę w lustro i widzę oczy kilera. Z Fallouta.

Dzisiaj zażegnałem kryzys i zdesperowany skończyłem zakupy we Wranglerze(8), ale następnym razem może się nie udać. I co wtedy? Szukać ciuchów w sklepach militarnych? Albo czas najwyższy zacząć poważnie myśleć o Vistuli.

Obrazek hipsterów podebrane z 

  1. Od 2001 roku dokładnie;
  2. Z kąpiółką czy bez – i tak jesteś mokry;
  3. Właśnie przyłapałem się na myśli: czy jestem Dresem? Chyba jeszcze nie, bo nie mam żadnego ciucha z trzema paskami. Nie mam też białej krymki od Nike (która, z tego co obserwuję, jest obowiązkowym nakryciem głowy złodzieja młodego człowieka z blokowiska);
  4. W tym czerwone;
  5. Ktoś, kto nosi takie spodnie z pewnością nosi koronkowe stringi;
  6. Gdyby nie miały tak ciasnych nogawek;
  7. Czyli 12 (słownie: dwanaście);
  8. W lubelskiej Plaza. Lubię to miejsce, bo zawsze dobiorę coś odpowiedniego. I dziewczyny z obsługi zawsze są przesympatyczne.

 

12 odpowiedzi na “Jakie czasy, tacy mężczyźni”

  1. hehe Panie Piotrze. Kilka dni usiadłem na schodku u siebie w domu w celu wygodnego zawiązania buta. Niestety pękły mi moje ulubione spodnie (na szczęście nie dresy). Dosłownie 2 dni temu wykonałem tą samą czynność… I pękły i już moje ostatnie ulubione spodnie. Wyobraź sobie moją reakcje :). Zgodzę się w 100 %, że panuje przekonanie że facet jest chudy i wysoki albo niski i pulchniejszy. Powiem Ci jeszcze że ciesz się że w ogóle mogłeś jakieś spodnie ubrać. Ostatnio jak byłem po spodnie to niektórych to nawet przez łydkę nie przecisnąłem, a kiedy mi się udało zastanawiałem się czy to leginsy.

  2. Znam ten ból. Od tygodnia poszukuję garnituru więc jestem na bieżąco. Tak się składa, że też lubie kieszenie. Gdyby ktoś poważny się za to zabrał, to można by wymyśleć takie kieszenie doczepiane. To na prawdę nie było by złe. Zastanawiam się nad celowością spodni odsłaniających stringii. Wychodzi mi, że ktoś musi mieć z tego potężny ubaw. Zwracam uwagę, że podobnie było z „wytartymi” dżinsami.

    Aż cisnie się na usta:
    „Kiedy patrzę hen za siebie
    W tamte lata co minęły…”

  3. @Maciek – spodnie dobrałem, ale to dlatego, że we Wranglerze kosztują praktycznie trzy razy tyle, co w tych innych, „młodzieżowo sportowych” sklepach. Jeśli dysponujesz budżetem, zawsze coś dopasujesz.
    @ Adam – powiało nostalgią, a na to chyba jeszcze za wcześnie. A już z pewnością dla Ciebie ;-)

  4. Witam

    Nie wiem, czemu ale tego typu spodnie (ale dla nie typową posturę) o wiele łatwiej jest mi kupić u „cińczyka” na placu niż młodzieżowym sklepie.

    Sensowne spodnie typu bojówki można kupić w Tesco – i o dziwo jakościowo też są fajnie.

  5. Wczoraj moja Małgoneta zacytowała mi definicję hipstera z Wiki; Wychodzi na to, że jestem (przynajmniej po części) hipsterem wintage’owym :-/ Nie chcę się ubierać mainstreemowo, chcę nosić to, co nosiłem wcześniej. Tyle, że ja jestem do tego przyzwyczajony i nie chcę robić tego na przekór trendom, tylko dla własnej wygody.
    Skoro nie mogę się ubierać w „młodzieżowym” Diversie* to gdzie? Faktycznie Vistula? No bez jaj! A potem spasione Beauty Ogry marudzą na YouTube: nasi mężczyźni nie potrafią się ubrać i nosić stylowo. Może i nie potrafimy – ale to dla tego, że nie dane jest nam spróbować niczego więcej, jak ogrodniczki z Tesco. Lub Vistula…


    * znalazłem trzy fajne tshirty – jeden po prostu zajebisty, zupełnie jak z the Big Bang Theory ;-P

  6. Vistula jest w porządku. W związku z szeroko zakrojonymi poszukiwaniami idealnego garnituru, odwiedziłem w sumie ich pięć salonów. Mimo, że we wszystkich jest w zasadzie ten sam towar (jak się w końcu okazało), to fachowa obsługa wykwalifikowanego personelu + doskonała aranżacja wnętrza sklepu (dobrze zorganizowana przestrzeń) wprawia w znakomity nastrój. Podczas ostatniej wizyty dowiedziałem się również, że kolekcje Vistuli szczególnie podobają się paniom.

    Ze zgromadzonego w ostatnim tygodniu doświadczenia wnioskuję, że bardzo istotny jest sezon na który przypada kolekcja. Właśnie w Diversie mój brat kupił doskonałe spodnie. Takie czarne z ledwo widocznym białym prążkiem. Pozostawiają dużo luzu we wszystkich newralgicznych miejscach, a przy zgięciu nie odsłaniają okolic string (nie wiem jak to odmienić). Zpisałem numer seryjny owych spodni, ale nie ma już po nich śladu w żadnym ze sklepów. Swego czasu (ok.5 lat temu)zakupiłem eleganckie, brązowe spodnie w S.Oliver. Nie jeden by ich pozazdrościł. Niestety ta sieć już u nas nie występuje.

    Za granicą (w WB), w zasadzie każde spodnie pasowały jak ulał. Nie mogłem się nadziwić. Już dawniej to zaobserwowałem. Tam jest jakoś tak, że te proporcje rozmiarów są lepiej odwzorowane. U nas, jak już w coś się wcisnę, to muszę skracać. Dziwne.

  7. O, Panie! Aleś pojechał :-P Ja wybierałem dla siebie garnitur chyba ze trzy razy i zwykle udawało mi się w tym dobrze wyglądać, ale jeszcze nie dorosłem do myśli, by chodzić tak na co dzień.

  8. @Adam, niestety na każdy kraj jest różny metryka, która ma niby odwzorowywać typowego mieszkańca danego kraju. Osobiście nie lubię metryk L-XL itp w spodniach, to one mi nic nie mówię. Lubię jak sam sobie mogę wybrać rozmiar pasa i nogawki np 42/32 (to jest chyba system US?)

  9. Nie znam się na tej całej „rozmiarówce”. Mam podejrzenie, że w WB, w związku z tym, że towar występuje w obfitości, to może konsument jest lepiej wyrobiony i siłą rzeczy wypracowane zostały pewne sprawdzone fasony (a może to ichniejszy common sense). Stąd to zadziwiające dopasowanie. Mam jeszcze wspomnienia z wypadu do Wiednia, gdzie też musiałem się nieźle napocić w przymierzalni i całe to doświadczenie zakupupowe było raczej przykre. Mają tam podobny model do naszego.

    @ Piotr – Nie sugeruje żeby na co dzień ubierać się w Vistuli. Nie mniej jednak, to jeden z niewielu sklepów na którego samą myśl o zakupach nie zaczyna mnie uwierać. Duże lustra, kolorowo, przestrzeń – prawie jak na jarmarku ; )

    Fakt. Trochę się rozmarzyłem i pojechałem. Przywołuje się do porządku i ściągam wodze ; P

  10. Tuzin spodni przymierzyłeś? Amator. Mnie się zdarzało podczas jednej próby znalezienia choćby w miarę znośnych, przymierzyć i koło 50 par. To taki dzień, kiedy nie kupiłam żadnych.
    Też nie lubię spodni zwężanych do poziomu legginsów. Ani to wygodne, ani ładne. Normalnie proste nogi wyglądają w nich jak krzywe. I jeszcze żeby one były tylko lekko zwężane, ale nie! One są wręcz przylegające ściśle do nogi i w dodatku zaopatrzone w licrę) A na tyłku, to już w ogóle wygląda strasznie. Nie tak jak tradycyjne, dobre, ładne spodnie. No ale większości kobiet i dziewczynom to nie przeszkadza chyba, bo sklepy są tym upchane.
    Mnie w takiej sytuacji kryzysowej wyratowały Americanosy – gdybym była bardziej majętna, to nawet podobało mi się tam więcej par spodni, w dodatku nawet lekko zwężone, ale nie tak tandetnie jak w tych wszechobecnych sieciókach (niestety ukochane Lee nie miało wtedy nic do zaoferowania, co mogłoby mi przypaść do gustu), a po kilku miesiącach wsparł mnie również Big Star, choć też nie miał zbyt wielu ładnie układających się na tyłku modeli, ale przynajmniej miał normalne nogawki, to było w czym wybierać.
    Nie wiem, gdzie kupuje spodnie mój brat. Są to sieciówki, ale widzę, że on wąskich nie nosi, tylko luźne (choć nie bojówki), czyli da się coś znaleźć czasem. Bojówki kiedyś kupował w sklepie z militariami. Solidne, długo mu wytrzymywały.
    A ojciec kupuje na zwykłej giełdzie, bo tam są jeansy starego typu – fasonu.

    I chciałam jeszcze dodać, ale mi wypadło, bo zostałam zagadana: jak jakiś czas temu weszłam do new yorker poprzeglądać ofertę dla kobiet, zerknęłam również w kierunku działu z odzieżą „męską”. Współczuję mężczyznom chcącym wyglądać normalnie i męsko. Przecież była tam nawet bluzeczka, taka wkładana przez głowę, która od tej wiszącej w części damskiej różniła się WYŁĄCZNIE guziczkami. A tak to wyglądały tak samo.
    Choć swoją drogą. Ja nigdy nie miałam siostry, z którą mogłabym wymieniać się ubraniami, ale jak tak dalej pójdzie, to będę mogła wymieniać się nimi z moim bratem, a później z mężem. Ja pożyczę od niego, on ode mnie.

    Ba nawet coraz częściej natrafiam na teksty w internecie, że rajstopy „wracają do łask mężczyzn”, że są już produkowane dla mężczyzn.
    Tylko będę musiała pilnować swoich ciuszków, nawet jak nie będę miała córki. Muszę znaleźć męża o podobnych gabarytach co moje, żeby mi ich nie porozciągał, jak już pożyczy. ;)

  11. Boże! Chroń mnie przed dniem, gdy będę musiał przymierzyć 50 par spodni! :-/ Przypuszczam, że chorowałbym potem długo i namiętnie.
    Bojówki z militarnego faktycznie są odporne na zużycie i generalnie nieźle się je nosi, tylko na „salonach” słabo wyglądają. Pamiętam czasy, gdy taki krój stał się modny i można było znaleźć niezły kompromis – praktyczne, męskie i bez obciachu, że w roboczych portkach chodzisz ;-)
    Mężczyzna z rajstopach – nie będę nawet komentował. Potem już tylko szpilki i gotowe…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *