Dziwną książkę przeczytałem. Kupiłem ją chyba trzy lata temu w księgarni na Starym Mieście. Księgarni, która już nie istnieje. Kupiłem, bo kolega, z którym odwiedziłem tamto przedziwne miejsce, serdecznie polecał ten tytuł.
Bierz – Powiedział. – Będzie Ci się podobało.
Zaufałem mu, ale z jakiegoś powodu odstawiłem cegiełkę na półkę i kazałem długo na siebie czekać.
Intuicja mnie nie zwiodła. To nie jest łatwa książka; Czyta się świetnie, ale temat nie jest lekki, więc powoli łapiesz doła. Stopniowo dociera też do ciebie, że książka ma praktycznie piętnaście lat, a praktyki i prawdy w niej opisane, są stale obecne w naszym życiu. I zamiast znikać – pogłębiają się.
W skrócie. Jeśli chcesz wiedzieć:
- W jaki sposób wielkie marki opanowują nasze serca i umysły;
- Dlaczego dresy kojarzą nam się z luzem i luzactwem, a nie systematycznym wysiłkiem i potem;
- Dlaczego wszelkiej maści bujający się złodziejaszki noszą białe czapeczki ze Swooshem;
- Dlaczego każdą większą produkcję przenosi się do krajów trzeciego świata;
- I wreszcie, dlaczego, pomimo zmiany Rządu, nie będzie dla nas żadnej korzystnej zmiany na rynku pracy
– koniecznie przeczytaj tą książkę. Naomi Klein w swoim No Logo niczego nie odkrywa, ona po prostu wskazuje palcem i nazywa po imieniu rzeczy i zjawiska istniejące, dziejące się wokół nas. W każdej chwili. Jak to mówią, możesz nie interesować się polityką, ale polityka interesuje się tobą.