Dla mnie rzecz zaczęła się na forum PiO, gdzie Franek zapytał:
Macie jakieś sposoby na wyświetlanie reklam Google ludziom blokującym je przez firewalle czy adblocki?
Z uwagą przeczytałem cały wątek, po czym odwiedziłem stronę gdzie walczy się z internetowymi pasożytami. Przeczytałem – również z uwagą. Uśmiech zmienił mi się w grymas, ale czytałem dalej.
Dwa kliknięcia dalej znalazłem ciekawą wypowiedź na temat tej chwalebnej akcji – bardzo dobry wpis na Bytowisku: Wyznania pasożyta. Lektura tego wpisu i komentarzy natchnęła mnie do dalszych poszukiwań. Znalazłem bardzo wiele, bardzo interesujących wypowiedzi pisanych przez najrozmaitszych ludzi. Ludzi zwykle bardzo rozgarniętych i trzeźwo patrzących na świat. I z jakim poczuciem humoru, np: Patryk z Room303: Mój blog stanie się płatny. „Celowy cel akcji” i „wiersz biały kononowiczowy”, Patryk pióro ma lekkie (klawiaturę miękką?) i dzisiaj został moim ulubieńcem.
Siedzę w internecie wystarczająco długo, by zrozumieć sens wypowiedzi Franka. Rozumiem też, o co walczy.
Jednak, cóż, nie będę popierał jego idei, nie będę czytał reklam i nie będę w nie klikał. Z kilku powodów.
Tak, ja też używam Adblock Plus, najistotniejszej wtyczki do FireFoxa. Bez niej, przeglądanie „nowoczesnych” stron z „nowoczesnymi” reklamami na moim starym komputerze (Athlon 1.2GHz 512Mb RAM) jest bardzo utrudnione. Animacje flaszkowe zabierają większą część zasobów mojego starego rupiecia. Nawet ruchy myszki bywają spowolnione i często nie trafiam z kliknięciem, tam, gdzie zamierzałem. Na tych stronach, gdzie myszki mi za bardzo nie spowalnia, przygotowali inną, specjalną atrakcję – baner zasłaniający 1/3 ekranu i płynnie osuwający się w dół. Tak, bym nie mógł przeczytać tekstu. Bywało, że klikałem w ten baner, by znikł i dał przeczytać artykuł. Nie znikał. Próbowałem go zamknąć. Jeśli był „3 pikselowy krzyżyk” to zepsuty i znów odwiedzałem reklamowaną stronę. W końcu uciekałem z takiej strony. Po prostu.
Teraz, gdy zainstalowałem Adblock Plus, najpierw wprowadzam reklamę do filtra. Zwykle tylko tą jedną, która wkurzyła mnie dostatecznie mocno. Tylko czasami blokuję cały adserwer z jakiego taka, zbyt nachalna, reklama pochodzi.
Od roku zajmuję się pozycjonowaniem swoich stron, z niezłym, muszę przyznać efektem. Ruch na stronie, którą wypozycjonowałem na istotną frazę wzrósł o 400%. Gdybym liczył na zarobek z reklam, być może zwróciły by mi się koszta twarde jaki ponoszę w związku z prowadzeniem tej strony. (Mam na myśli koszta związane z domeną i serwerem. Nie liczę nakładów mojej pracy przy tworzeniu i prowadzeniu mojej strony). Bo moja strona jest moją stroną hobbystyczną i nie mam zamiaru umieszczać na niej obcych reklam. Czasami umieszczam bannerki do stron podobnych tematycznie prowadzonych przez ludzi których znam i cenię ich robotę.
Przez rok śledzenia postów na forum PiO naczytałem się mnóstwa rzeczy. W większości są to bardzo użyteczne informacje. PiO to skarbnica wiedzy. Zupełnie za darmo. Wystarczy czytać. Ze zrozumieniem.
Na forum, rzecz jasna, wyświetlają się reklamy kontekstowe Googla. Nigdy nawet mi do głowy nie przyszło, by je blokować. Klikać też nie klikam zbyt często, ot, może ze cztery razy mi się zdarzyło. Zwykle wtedy, gdy szukam konkretnej usługi, typu hosting – przeglądam posty na ten temat i nagle – solidnie brzmiąca reklama. Trzeba zobaczyć, czemu nie. Tak zdaje się, ma właśnie działać reklama kontekstowa.
Ale to, że kliknąłem w tą reklamę, reklama ta zawdzięcza tylko temu, że mam szacunek do forum PiO. I do ludzi, którzy je prowadzą i moderują.
Nigdy nie przytrafiło mi się kliknąć w reklamę na stronie „śmietniku” zachwalającej nagą Muchę czy inną Mandarynkę. (Wspominam o takich stronach, bo masę ich przesiewam moderując moje katalogi).
Także z lektury forum PiO wiem, jaka jest zasada tworzenia stron MFA (Made For Adsense, stworzonych tylko do reklam kontekstowych guugla).
Recepta na stronę MFA:
Tworzymy stronę która w bardzo ogólnikowy sposób wprowadza nas do jakiegoś, zwykle bardzo popularnego właśnie tematu. Informacje, jakie podajemy na takiej stronie, muszą być na tyle sensowne i jasne, by automat reklamy Guugla wyświetlił reklamy stron podobnych tematycznie.
Ale informacje te muszą być niepełne i wybrakowane z założenia. Nie chodzi nam przecież o użytkownika. Chodzi nam o to, by user wszedł na nasza stronę, zobaczył, że chuj tutaj nocuje i poszedł szukać informacji gdzie indziej. Najprostszą drogą, klikając w reklamę.
Pamiętajmy, że Google nie traktuje wydawców Adsense jak partnerów, tylko jak potencjalnych oszustów. W sumie się nie dziwię, bo tych większość „wydawców” stara się jak może poprawić swój CTR, czyli sprawić, by użytkownicy klikali w reklamy.
Jak się za to zabrać? Rzecz jest prosta – umieścić reklamę w tym miejscu, gdzie zwykle się klika. Gdzie zwykle klika zwykły, przeciętny odwiedzający stronę. Zamiast standardowego menu pod obrazkowym headerem dajemy pasek z reklamą gogla. Zamiast menu po lewej (czy prawej), dajemy reklamę która wygląda jak menu serwisu. Zamiast linków do treści w naszym serwisie, dajemy reklamy gogla. Podstawiamy obok reklam obrazeczki identyczne z tymi, jakie mamy przy linkach prowadzących do treści w naszych serwisach. Im lepiej wpasujemy reklamy w nasz serwis, tym lepiej uda nam się oszukać większa ilość użytkowników. Ze wszystkich sił „wydawcy” starają się nakłonić usera: Kliknij w reklamę!
To, że klikasz w reklamę kompletnie nieświadomy tego, że to reklama i natychmiast zamykasz okno jakie Ci sie otwiera, „wydawcom” wcale nie przeszkadza. Strona zarobiła ćwiartkę $ i czeka na kolejną ofarę. Znaczy – na kolejnego użytkownika naszego wspaniałego serwisu. Serwisu, na który webmaster pracuje dniami i nocami, wydając grube pieniądze. Serwisu, bez którego, w słów twórców akcji NoAdblock Internet nie ma prawa istnieć. A przynajmniej istnieć nie powienien.
Też miałem reklamy adsensa na swoich stronach. Nagle przyszła refleksja: Dla kogo robię te strony? Czy chcę, by ktoś to czytał? Zrobiło mi się wstyd, że mój użytkownik, zamiast przeglądać moją stronę, kliknął w reklamę i odszedł, licząc na to, że na kolejnej witrynie znajdzie potrzebne informacje. W ten sposób jasno określa sprawę: Na twojej stronie chuj nocuje. Być może refleksja taka przyszła do mnie, bo za mało $ zarabiałem na reklamach. Człowiek to zwierzę które choruje na niedobór pieniądza. Nie zdążyłem się zarazić, to i reklam się pozbyłem.
Jeden z obrońców reklamy, w komentarzu na którymś z blogów jakie czytałem tej nocy powiedział wprost:
Nie obchodzi mnie użytkownik. Obchodzi mnie kasa.
Ja, podobnie jak zdecydowana większość użytkowników Adblock’a nie blokuję reklam kontekstowych. Dokładnie tak samo wypowiada się większość ludzi, którzy uznali za istotne skomentować akcję Franka. Jednak sam Franek chyba nie potrafi tego doczytać. Być może oczy przesłania mu „dobro użytkownika”.
Argumenty, jakie podaje w ramach obrony umiłowanych reklam, nie przemawiają do mnie. Uważasz, że twój serwis jest tak wartościowy, że jego śmierć będzie równoznaczna ze śmiercią darmowego internetu? To nawet śmieszne nie jest, to jest po prostu myślenie głupiego. Nie ma ludzi niezastąpionych, nie ma też stron niezastąpionych.
Przez długi czas moją poranną stroną „śniadaniową” był serwis chip.pl. Przestał nim być, właśnie ze względu na ogromny natłok reklam, które stanowią chyba 70% strony. Chip.pl stracił czytelnika, inny porta podobny tematycznie użytkownika zyskał. Entropia zachowana, nie się nie stało. Gdyby strona chip.pl upadła, też się nie przejmę – nie potrafi się odnaleźć na rynku? Niech się bardziej stara. Skamlanie o czytanie i klikanie w reklamę mnie mierzi.
Webmasterze umieszczający reklamy na swoich stronach MFA: mam nadzieję, że polegniesz. I wierz mi, nikt tego nie zauważy, nikt nie zapłacze. Internet dalej będzie pełen darmowych serwisów. A głośne krzyki o wspieranie twoich „pełnych treści, wartościowych serwisów” brzmią jak mamlanie rumunki siedzącej pod sygnalizatorem na przejściu dla pieszych.
Wpis z lutego koment z czerwca…
napisze jedno:
Cos Pieknego! Wreszcie jakis porzadny i racjonalny wpis o noadblock i adblock battle
Pozdrawiam
Woj~
Czerwiec nie czerwiec, dziękuję za Twój komentarz. Dobrze czasami wiedzieć, że nie jestem sam ;-)