Albert Finch i jego nieubrane kobiety

To był dla mnie wyjątkowo fotograficzny tydzień; Wraz z GFL’em brałem udział w X Lubelskich Dniach Fotografii, a zupełnie w międzyczasie realizowałem sesję fotografii produktowej dla producenta chemii gospodarczej. Tydzień pod znakiem wykładów, warsztatów i pracy. Coś czuję, że ten tydzień będzie jednak trwał dłużej, niż siedem dni ;-)

Albert Finch – to nazwisko było dla mnie kompletnie obce, więc gdy usłyszałem, że będzie gościem naszych LDF’ów, najpierw musiałem sprawdzić, kto zacz. Sprawdziłem, i serce mi urosło! Będzie wykład i będą warsztaty praktyczne. Będziemy fotografowali nieubraną kobietę. Smakowo!

Albert okazał się przesympatycznym jegomościem z branży IT, dlatego (już na afterku) spokojnie i na luzie rozmawialiśmy o obiektywach do średniego formatu i bazach danych, ale…nie uprzedzajmy faktów. Podczas swego wykładu, Albert przez ponad dwie godziny opowiadał o pracy z modelką, a zwłaszcza z nieubraną modelką. Celowo nadużywam tego słowa, bo Albert używa go, jako eleganckiego i tajemniczo kuszącego synonimu „naga kobieta”. Naga kobieta od razu kojarzy się ze zwrotem „goła baba”, a to natychmiast prowadzi do ogromnych uproszczeń i jednoznacznej dwuznaczności. Gdy przy rodzinnym obiedzie Małgoneta doniosła na mnie, że w niedzielę będę fotografował nagą dziewczynę, wujka Staszka najpierw zatkało, a gdy już oprzytomniał, wykrztusił do mnie: „I będziesz jej majtki ściągał?!Dlatego użycie zwrotu „nieubrana kobieta” wielce przypadło mi do gustu; W zasadzie tłumaczy wszystko, a nie komplikuje sytuacji.

Naszą modelką była Sylwia Corelips Photomodel. Tuż przed warsztatami przejrzałem bardzo uważnie jej portfolio i, prócz tego, że dziewczyna często cytuje obcą  mi poezję, zwróciłem uwagę na to, że absolutnie nie jest wulgarna. Miałem bowiem wcześniejsze doświadczenia z modelkami ubranymi w bieliznę tzw. „erotyczną” i to było słabe. Wtedy było mi wstyd, że modelka przed obiektywem [footnote]to nie był mój obiektyw i nie ja robiłem zdjęcia[/footnote] nie ma wstydu kompletnie. A Sylwia, pomijając fakt [footnote]którego pominąć się nie da[/footnote], że przez pięć godzin pozowała, przemykała i rozmawiała z nami będąc kompletnie nago – nie była krępująca, nie była skrępowana, rozmawiała, słuchała, pozowała. Słowem – była w stu procentach zawodową modelką. Zmieniała się i pozowała według życzenia[footnote]jeśli tylko ktoś miał swój pomysł lub wizję[/footnote], a fakt, że cały czas pozostawała praktycznie nieubrana, był bez znaczenia.

Z dużą przyjemnością obserwowałem Sylwię przy pracy z innymi fotografami; Było nas sporo i każdy z nas miał ściśle ograniczony czas bycia „sam na sam” z modelką [footnote]ponad dwadzieścia osób na trzydziestu metrach kwadratowych, stąd ten cydzysłów[/footnote], trzeba było zatem wykorzystać go maksymalnie. W ciągu 6 minut[footnote]sprawdziłem w Exifach czas powstania pierwszego i ostatniego zdjęcia, plus dwie minuty na zmianę fryzury [/footnote] zrobiłem 28 zdjęć. Pięć oznaczyłem jako udane, dwa obrobiłem i posłałem do kolaudacji. Uzyskałem akceptację co do zdjęć i nawet komplementy ze strony modelki. Wyobrażacie sobie lepszy początek soboty? [footnote]Ja nie bardzo, dlatego ta notka i ta galeria. [/footnote]

 

Mój pomysł na zdjęcia był banalny; Seksowna korepetytorka wmusza wiedzę w opornego gimnazjalistę.

A gdy mówimy o nauce i zmysłowych kobietach, muszę przypomnieć tą historię:

Jaś wrócił z samymi dwójami na świadectwie. Ponieważ ojciec przez cały rok suszył mu głowę o oceny i czepiał się nauki, syn bał się jak diabli pokazać świadectwo. Ojciec zamiast rzucać gromy i lać paskiem zaprosił syna na fotel. Syn usiadł niepewnie. Ojciec wyjął papierosy:
– Zapal synu…
– Tato, no co Ty, ja nie palę…
– Pal, synu!
Zapalili. Po chwili ojciec otworzył barek i wyjął szkocką.
– Napij się synu…
– Tata, daj spokoj, ja nie piję…
– Pij, jak ojciec daje!
Napili się. Ojciec wyjął z tapczanu Playboya.
– Masz oglądaj…
– No nie, Tata nie wygłupiaj się…
– Oglądaj!!!
Siedzą, popijają, czas płynie leniwie. Syn juz całkiem się wyluzował, sięgnął sam po papieroska, lekko szumi mu w głowie. Przerzuca kartki Playboya, zaciąga się z widoczną przyjemnością i wreszcie rzuca od niechcenia znad kolejnej rozkładówki:
– Ech… Tata… i kto sypia z takimi dziewczynami?
– Prymusi, synu. Tylko prymusi…


Kilka istotnych szczegółów:
Wydarzenie: Warsztaty z Albertem Finchem
Miejsce: Pub „Dom Złotnika”.
Modelka: Corelips Photomodel.
Makeup: Katarzyna Kręglicka MakeUp.

Jedna odpowiedź do “Albert Finch i jego nieubrane kobiety”

  1. Piotrze, w magiczny sposób wrócił do mnie Twój artykuł. Uwielbiam moment o obcej poezji. Są to czasem cytaty zapożyczone z utworów muzycznych, a czasem moje słowa.

    Dziękuję, że pokazujesz fotografię aktu w ten sposób. Po mojemu, po Twojemu (i jak wiemy, nie tylko). Życzę sobie, aby zrozumiało to osobników jeszcze wielu. Wierzę, że mogę być o to spokojna, jako, że jesteś pozycjonerem. Przy okazji przybijam SEO piątkę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *