Nie, nie będzie o tym jak klienta zdobyć. Będzie o tym, jak klienta utrzymać.
:-/
Przypuszczam, że nie tylko mi przytrafiają się klienci ociągający się z płatnościami za wykonane usługi? Trzy lata temu w ogóle o tym nie myślałem, w tamtym roku zdarzało mi się to tylko przy okazji jednego klienta, a w tym roku przytrafia się coraz częściej. Obawiam się, że jest to część tego, co nazywamy drugą falą kryzysu i wcale, ale to wcale nie jest to śmieszne.
Co robicie, gdy klient ociąga się z płatnością? Grzecznie prosicie, przypominacie i ponaglacie czy straszycie? A może wszytko po kolei? W tej chwili mam (miałem) jednego klienta, który nie zapłacił ostatniej faktury i znikł*; Moich telefonów nie odbiera, w firmie nikt nic nie wie –
Z szefem kontaktujemy się tylko za pomocą SMS
– tyle słyszę za każdym razem gdy dzwonię na firmowe komórki. Trochę straszno (bo VAT i dochodowy trzeba było zapłacić), ale i trochę śmieszno. Zwłaszcza, gdy przypomnę sobie jakim Mercedesem jeździ tenże klient. Autko godne Jamesa Bonda. Gentleman chędożony…
Dzisiaj miałem okazję przekonać się, jak w takiej sytuacji zabezpieczają się najwięksi w świecie SEO; Otóż, na fakturze, prócz siedmiodniowego terminu płatności są trzy ładne loga – a co jedno to straszniejsze i grzeczna podpowiedź, gdzie między wierszami czytamy: zapłać, bo z automatu wylądujesz w rejestrze. Klient, który musi dbać o swoje czyste i niepokalane imię, płaci. Płaci, choć nie jest zadowolony ze współpracy i cieszy się, że w końcu zbliża się termin wypowiedzenia umowy. Trzyletniej**.
——
* – W tym miejscu wypada naturalnie*** zalinkować do SEO-Profi Sebastiana który najwidoczniej jeszcze nie miał do czynienia z niepłacącym klientem. Łatwo obrażać upadających specjalistów SEO, ale gdy podatki trzeba płacić a wpływów ściągnąć nie ma sposobu, wszystko przestaje być białe i czarne. Ot, życie.
** – Niestety, klient ten pragnie teraz znaleźć skuteczniejszą agencję za mniejsze pieniądze. Niektórzy po prostu nie chcą się uczyć.
*** – Zastrzegam się, że link jest absolutnie naturalny; nie musiałem, nie zostałem opłacony ani namawiany, a nofollow nie umiem podstawić…
Troszkę Ci link do seo-profi nie wyszedł.
U nas, ze względu na szerszy zakres współpracy, niż zwykłe pozycjonowanie i rozliczanie się z pozycji, raczej nie ma problemów z wypłacalnością.
Gdy klient dostaje strategię, w której znaczna część naszego przychodu jest uzależniona od wygenerowanego wzrostu sprzedaży, nie ma potrzeby straszenia KRD.
Z jakiegoś powodu „http://” się nie przekopiowało, dzięki za zwrócenie uwagi – poprawiłem.
Patent ze straszeniem KRD na każdej FV zobaczyłem dzisiaj po raz pierwszy – stąd i ten wpis. A co do szerszej współpracy i braku problemów z płatnościami, różnie to bywa; Gdy współpraca z agencją SEO nie przynosi korzyści i nie przekłada się na zysk dla firmy – nie dziwnym jest, że kończymy współpracę. Bywa jednak tak, że z tej jednej, pozycjonowanej przez ponad pięć lat firmy, jej właściciel sponsoruje rozmaite przedsięwzięcia przynoszące celebrycki „prestiż” i finansowe straty. Inwestuje w pokazówkę (wiadomo, apperance cost dzięki, Dorota), otwarcie Ci mówi: „Cały zysk mamy z internetu”, po czym nie płaci kolejnej FV i znika. Nie śmieszne?
Co innego usunięcie linku jak ktoś nie płaci, a co innego, jak Klient normalnie, zgodnie z zapisami w umowie, ją rozwiązał. W drugim przypadku ściągnięcie linków, za które dostało się kasę, uważam za świństwo i tyle.
Też mam kilka tematów, którymi muszę się zająć BTW.
O linkach, które zdobywałem w trakcie pracy nawet nie myślę; Kupione, zrobione. Za to z własnego zaplecza, które budowałem latami, linki ściągnąłem. Po kwartale od niezapłaconej FV bez kontaktu. Pozycje poleciały, ale co ciekawe – na mapkach, nadal jest pierwszy :-)