Niecały miesiąc temu kupiłem sobie nowy komputer. Od dawna przymierzałem się do zakupu laptopa, więc – korzystając z chwili nabyłem drogą kupna notebooka. Notebook Fujitsu Siemens Amilo1818, z 17″ calową matrycą typu Glare i…
Tak po prawdzie, to prócz 17″ matrycy w laptopie tym nie zamontowano zbyt wielu diwajsów: 3 gniazda USB 2.0, ExpresCard, lan, wi-fi, DVD ROM i wyjście na zewnętrzny monitor. Wyjście na słuchawki i wejście na mikrofon. I tyle. Przynajmniej jest wyłącznik do wi-fi.
Grunt, że mogłem na wakacje zabrać ze sobą całe swoje biuro i siedząc na werandzie cieszyć się z uroków komputera z internetem – bo prócz laptopa nabyłem byłem też router Wi-Fi (marki Topcom, trochę przaśno/iMacowy, ale działa doskonale). Generalnie – jestem zadowolony, choć klawiatura po lewej stronie mógłby być tak samo stabilna jak po prawej i przyciski od taczpada mogłyby chodzić trochę lżej.
Bolączką tego, fajnego, komputera jest system operacyjny z jakim musiałem go zakupić: najnowszy OS z Redmont, czyli Windows Vista Vio. Pies mu mordę lizał. Mija miesiąc i już spokojniej patrzę na to, ile to cudo zajmuje RAM na zrobienie kompletnie niczego, prócz uruchomienie „himself”.
Ale, że już wcześniej chciałem potestować sobie Lunuksa pt: Ubuntu (skutecznie zachęcony kampanią reklamową jaką prowadzi Byte), nastawiłem najnowszą wersję Ubuntu z oficjalnej polskiej strony Ubuntu (przynajmniej mi się wydaje, że to oficjalna). Dziewuszka z kucykami jest na tyle seksowna, że jej zaufałem – wybrałem wersję Ubuntu 7.05 „Frywolny Fulmar”, nastawiłem Torrentem i gotowe. Zanim zrobiłem obiad, plik ISO czekał w katalogu /download.
Dzisiaj, będąc na „wspólnych zakupach” z żoną w Carefurze zakupiłem kilka CDROMów i nagrałem obraz wczoraj ściągnięty. Uruchomiłem – i TaDa!! (fanfary) cieszę oczy Ubuntu.
Co prawda, czysty pulpit Ubuntu nie ma nic wspólnego z Kucykowatą Pięknością, ale działa, a to najważniejsze. Tymczasem w trybie Live, i pewnie jednak nie skuszę się na instalację, bo nie uruchomię Dreamweavera i Phoshopa, ale może jest powód by przesiąść się kompletnie na Open?
Wydaje mi się, że Ubuntu które ściągnąłem posiada interfejs Gnome (gdzieś mi tutaj ta nazwa mignęła) i bajerów poza gumowymi okienkami nie ma. Bardzo podoba mi się możliwość konfiguracji pasków narzędzi (czy jak to się nazywa w LInuksach): może być ich kilka, może być jeden z tymi ikonami, których potrzebuję.
Druga rzecz, mam wrażenie, że system chodzi szybciej niż Viśta Vio, choć mogę się mylić. Co prawda, w tej chwili całość zużywa 396Mb Ram, ale 90Mb zużywa FIreFox, a system chodzi z płyty.
Pamiętam, że któryś Linkuks jaki widziałem miał jeszcze fajniejsze możliwości konfiguracyjne – nie wiem jaki to był, ale już ciągnę sobie (od tej z Kucykami) Ubuntu w wersji z KDE, czyli Kubuntu. Może ono będzie bardziej sexy ;-)
A wracając jeszcze do systemów i mojego komputera: pod OS Ubuntu mój laptop chodzi ciszej, wentylator włącza się tylko wtedy, gdy uruchamia się CDROM i system sobie coś doczytuje. Ten sam komputer pod OS Vista wkurza mnie wentylatorkiem który chodzi co chwilę. A cicha praca komputera to dla mnie bardzo ważna rzecz.
Z ciekawostek, w trakcie uruchamiania Ubuntu zastanawiałem się, czy wszystkie urządzenia zainstalują się prawidłowo: myszka bezprzewodowa Kensington (najlepsza mysz jaką kiedykolwiek macałem) zaskoczyła natychmiast, gdy tylko wetknąłem USB stick. Tutejszy odtwarzacz muzyki Banshee gra muzyczkę z radia netowego bez zająknięcia, obraz na wyświetlaczu wygląda znakomicie – w ogóle nie odbiega od Windozianego (co w poprzednim Linuksie jaki przez chwilkę miałem bolało mnie strasznie), taczpad działa, tylko karta Wi-Fi nie działa. To znaczy – kto ją tam wie, grunt, że nie potrafię uruchomić połączenia bezprzewodowego. Nawet mp3 Player jaki posiadam wykrył się zaraz po podłączeniu w USB.
No i najważnieszawaga – Totem, niejaki odtwarzacz filmów nie odtwarza żadnego filmu jaki mam na dysku. Żadnego. To ja po to przez lata ciągnę internet na dyskietki, by potem mi Linuks żadnego pornoska nie odpalił?
Witam serdecznie.
Niektóre wersje Linux wymagają zainstalowania kodeków.
Poszukaj sobie informacji o programie zwanym Automatix2 (jest to zbiór kilku różnych, bardzo przydatnych programów pozwalających oglądać filmy, sluchać mp3, do tego jak dobrze pamiętam pakietu jest także dołaczony Skype, Java i Flash).
Ubuntu to bardzo dobry system, może w pelni zastąpić ci Winshita. A jak już baardzo zatęsknisz za Windows’em, to instalujesz sobie program do wirtualizacji, np: VMWare Server (ed.bezpłatna) i na nim instalujesz XP lub inny system MS.
Pozdrawiam
Z tymi filmami to wyszło trochę inaczej – Ubuntu nie odpalał mi filmów z partycji NTFS (chodź znalazłem opcję „czytaj NTFS” czy jakoś podobnie). Po przegraniu tych filmów na partycję linuksianą filmy zaczął odtwarzać, choć w tej chwili nie pamiętam, czy *.wmv też chodzi.
Trzymam tego Ubuntu i czasami sobie odpalam i mam mieszane uczucia – z jednej strony działa co ma działać, ale Dreamweaver pod Wine się co chwila przewraca :-)