GimpShop, czyli „odpowiedniki”.

logo Gimpshop, odpowiednika PhotoshopPrzychodzi taki moment, że chciało by się skorzystać z narzędzia typu Photoshop czy Dreamweaver. Nie dlatego, że to szpan czy można o tym opowiedzieć przy ognisku, ale po to, by zaoszczędzić mnóstwo czasu. Jako, że na moich komputerach mam od pewnego czasu tylko legal soft, zrobienie pewnych rzeczy schodzi mi dłużej i generalnie wszystko robię trochę wolniej. Niestety, kolejna próba przesiadania się na OpenSource spełzła na niczym, choć tym razem trwało to długo.

Umówmy się – specjalistyczne oprogramowanie OpenSource nie jest najwyższych lotów, lub nie ma go w ogóle. Zrezygnowałem z Ubuntu w zasadzie z trzech powodów:

  1. Nie ma odpowiednika Total Commandera z prawdziwego zdarzenia.
  2. Nie ma odpowiednika Dreamweavera, a pod Wine chodzi słabo i wymaga ładowanie plików Site do virtualnego dysku C: (co jest niepraktyczne i męczące).
  3. Nie ma odpowiednika Photoshopa z prawdziwego zdarzenia.

Kolejność nie jest przypadkowa – gdyby istniało narzędzie potrafiące to samo co TC i miało tak samo intuicyjną obsługę – dwa pozostałe punkty nabrały by marginalnego znaczenia. Obawiam się, że miałbym taki sam problem z przesiadką na Maca.

Dzisiaj postanowiłem po raz kolejny zapoznać się z Gimpem, a w zasadzie Gimpshopem o którym głośno mówi się, że jest „darmową alternatywą” Photoshopa. Instalka jest mała, co dzisiaj należy do rzadkości, program instaluje się szybko i sprawnie. Niestety, już pierwsze uruchomienie potrafi zaskoczyć.

Gimp Startup Ekran startowy zawiesza się i tak sobie trwa. Nie mogę sobie wyobrazić bardziej zniechęcającej reklamy dla takiego programu. Całe szczęście, że po około minucie czy dwóch program się nagle odwiesił i uruchomił. Pełen zapału zabrałem się za konfigurację. Przydzieliłem płł giga RAMu, oddzielną partycję na swoopa – zupełnie jak dla Photoshopa.

Nie lubię ogromnych ikonek narzędziowych, dlatego pierwsze, co zrobiłem to pozmniejszałem okienka i ikonki. Poklikałem jeszcze w okienku konfiguracji i kliknąłem OK, by zatwierdzić zmiany na lepsze. I zobaczyłem znów znajome okienko z przyjaznym komunikatem błędu:

Program gimp-2.2.exe przestał działać.

Poprawne działanie tego programu zostało zatrzymane z powodu problemu. Zamknij program.

-> Zamknij program

zagadkowy gimpAle napis jest przyjaźnie zielony, mordka liska czy co by to nie było jest przyjaźnie filuterna, więc dałem mu kolejną szansę. Kolejne uruchomienia programu nie sprawiają już niespodzianek, ale niespodzianek dostarcza samo obcowanie z Gimpem.

Podobno Gimpshop został tak zaprojektowany, by użytkownikom przyzwyczajonym do korzystania z Photoshopa było się jak najłatwiej przesiąść. Jestem przyzwyczajony do Photoshopa. Nawet bardzo. Dlatego filozofia Gipmshopa jest mi obca i nieprzyjazna:

  • Podstawowe operacje, typu skalowanie obrazków są nieintuicyjne i szalenie upierdliwe.
  • Nie można przeciągnąć obrazka z TC do programu, jeśli nie trafisz w paletę The Gimp.
  • Każde uruchomienie polecenia „File/New” powoduje zamknięcie programu.
  • Każda operacja w oknie Opcje kończy się przyjaznym komunikatem błędu.

Czy jedynym programem jakiego warto używać to OpenOffice? W zastępstwie dla Dreamweavera chcę przetestować Pajączka w wersji Pro. Tyle się o nim pieje w necie, że może coś w tym jest? 250 zł za program w którym można pracować to rewelacyjna cena, pod warunkiem, że ma choć 1/3 możliwości Dreamweavera. No i wypada mi spróbować PaintShop Pro – 400zł to suma niewielka w porównani udo tego, co trzeba zapłacić za Photoshopa. Postaram się przetestować go w moich codziennych zastosowaniach (czyli drobiazgi pod kątem sieci) i zdam relację.

17 odpowiedzi na “GimpShop, czyli „odpowiedniki”.”

  1. Normanos, choruję trochę, roboty się zwaliło na głowę to i pomarudzić chciałem. A ty taki niemiły ;-)) Ale gdyby choć takie skalowanie z Shiftem (proporcjonalne) było! Korzystam z tego bardzo często, a nie ma…

    Paweł, nie mam pojęcia czy są slicesy. Rozglądałem się, ale nie widzę. Koncentrowałem sie na prostych rzeczach (których też mi brak) więc za bardzo nie szukałem. Ale widzę, że w dosyć prosty sposób można „kropować” obrazek po prowadnicach, więc kawałek po kawałku można design z obrazka przygotować. Trwa to dłużej, bo kosztuje mało, ale jal słusznie zauważył Normanos …kiepskiej baletnicy itd.

  2. Niestety, największy problem tkwi w…. przyzwyczajeniach. To druga natura człowieka, jak to się ładnie mówi. Ci, co od początku pracują w Gimpie, nie mają żadnych problemów, gorzej właśnie z tymi, co pracując w PhotoShopie czy CorelPP przesiadają się na Gimpa…

  3. Przyzwyczajenia przyzwyczajeniami, ale gdy przy każdej próbie stworzenia nowego obrazka mam „program Gimp 2.2 przestał działać” i mam do wyboru tylko zamknięcie programu to nie mówcie, że się czepiam bo mam przyzwyczajenia z Photoshopa. Obchodzę to w banalny sposób – zamiast tworzyć nowy, otwieram jakiś stary obrazek i na nim kontynuuję, ale to jest sposób tylko tymczasowy.
    Dla jasności – lubię i popieram oprogramowanie Open. OpenOffice używam od lat i instaluję gdzie tylko mogę, zamiast Worda i Excela. Polecam Ubuntu wszystkim młodzieńcom którzy mają swój pierwszy komputer, choćby obok Windowsa. Niech się czuja lepsi i szpanują linuksem – to w dobrej sprawie ;-)
    Używam jako domyślnej przeglądarki Firefoksa, mam Notepad++. I ostatnio dochodzę do wniosku, że ThunderBird jakiego poleca Kuba Zwoliński jest naprawdę fajnym programem, ale niestety – w poważnych zastosowaniach i aplikacjach Open leży i kwiczy.
    Jeszcze o przesiadaniu się a Gimpa: Jeśli twoim pierwszym samochodem był zagazowany Polonez, to z pewnością jesteś zadowolony, Jeździ, można zabrać ze sobą trzy osoby, można wypchać bagażnik wałówką. Ale jeśli ktoś jeździł (przysłowiowym) Mercedesem i nagle musi przesiąść się na starego Poloneza zachwycony z pewnością nie będzie. Tak właśnie jest z Gimpem i Photoshopem. Gimp i owszem, potrafi wiele. Ale wygody, komfortu, szybkości i pewności pracy z Photoshopem w życiu nie zastąpi. A szkoda.

  4. proponuję żebyś odinstalował gimpa, ściągnał jeszcze raz, skądinąd i najlepiej jakąś inna wersję
    sprawdź też działanie GTK

  5. Hanif, najpewniej tak zrobię. Co ciekawe, ale mało zaskakujące – pod Ubuntu Gimp nie ma takich problemów.

  6. O, panie kolego – gdyby nie to, że z Uczelnią pożegnałem się dobrych parę lat temu, warto zauważyć ten zapis:
    „Warto podkreślić (choć powinno to być oczywiste), że nie będzie ich można wykorzystywać w celach komercyjnych”.
    Ale i tak jest to jedna z lepszych wiadomości jakie słyszałem ostatnio.

  7. Hmm – to może spróbuj:

    Zamiast Dreamweavera – Apatana Studio (Dreamweaver Killer) – darmowe potężne narzędzie.

    Zamiast Photoshopa – Ulead Photoimpact – może nie darmowe, ale tani (około 50$) – i jest trial wersja.

    Niestety czym zastąpić Total Commandera pojęcia nie mam.

  8. Dzięki za propozycje – już patrzę co są warte. Odpowiednik DW byłby ze wszech miar pożądany, zamiast PhoSho próbuję przesiąść się na Fireworks (połowa ceny i wszystko, co trzeba do grafiki sieciowej, choć kilku rzeczy nie ma, a wygoda obsługi nie taka jak w Photoshopie). TC kupiłem – nie ma się co wygłupiać.

  9. Ja już teraz nie potrafiłbym się przesiąść z Aptany – DW wsumie nigdy nie lubiłem, bo za duży i za ciężki – dotego WYSIWYG wogole mi niepotrzebny.
    W najbliższym czasie na swoim blogu może wrzucę reckę ;)

  10. O właśnie – „do tego WYSIWYG w ogóle mi niepotrzebny” – po instalacji Aptany odniosłem wrażenie, że to bardziej rozbuchany Notepad++. Ja potrzebuję WYSIWYG, choćby do określania jaki styl jest nadrzędnym do DIVa który właśnie obrabiam. A Dreamweaver znam od wersji 3.0, zawsze lubiłem i wcale nie uśmiecha mi się przesiadka na jakąś kaleką podróbkę ;-) Nie chodzi, rzecz jasna, p to, że Aptana jest zła – to ja po prostu wymagam czegoś innego. Przyznaję też, że do roboty pozycjonerskiej częściej używam Notepada++ niż DW. Ale już durny banner we Falshu wygodniej mi wstawić DW niż notepadem.
    Photoimpact faktycznie zapowiada się nieźle, co prawda tylko liznąłem, kilka fotek pokadrowałem, ale kto wie. Jednak dla kogoś kto zna Photoshopa nie ma mowy o „wygodnej przesiadce”: każdy, absolutnie każdy inny program jest tylko gorszy. Nie bez powodu Phoshop ma taką pozycję na rynku.

  11. Ja widocznie jestem starej szkoły ;) WYSIWYGa nigdy nie używałem i jest mi zbędny – wolę firebuga do testów :P

    A Photoimpacta polubiłem odrazu – w Photoshopie się poprostu gubię ;)

  12. Cóż – zazdroszczę Ci, bo możesz spokojnie zaoszczędzić sporo pieniędzy na sofcie. Ja tego nie potrafię, więc muszę wydać. Jak to mówią – nie wiesz, to zapłacisz za brak wiedzy.
    Photoshopa znam od wersji 4 – mieliśmy ogromny ubaw z przerabiania zdjęć z netu wiele lat temu z kolegami. A jak już poznasz, Photoshop nie ma sobie równych – możesz zrobić w nim wszystko. Pod warunkiem, że wiesz jak się za to zabrać ;-) W tej chwili korzystam z Fireworksa – ma mniej opcji „ogólnych” a kilka więcej „webmasterskich”. Nie działa tak szybko jak Phoshop, nie jest tak intuicyjny ale kosztuje połowę ceny Photoshopa.

  13. Zainwestowałem w Adobe i zwrócił się w chwilę, kombinacji Photoshop+Illustrator chyba nic nigdy nie zastąpi.

    Ale z drugiej strony, miałem ostatnio poważną dyskusję ze znajomym nad przewagą Ms Office nad OO (jestem fanem OO). Po długiej i burzliwej dyskusji doszliśmy do wniosku, że MS ma dużo większą „usability” i chyba to racja. Ale do OO jestem przyzwyczajony i nic więcej nie potrzebuję – zrobię w nim to samo co znajomy w MS.

    Tak jak z wszystkim, open source jest lepszy i gorszy, a największą rolę przy wyborze ma to co wpadnie pierwsze w ręce…

  14. Kuba, gdy, powiedzmy – parę lat temu, zaczynałem swoją przygodę z komputerem, wszyscy moi znajomi używali Photoshopa (wtedy 4) i Corela (v7). Dlatego tamte programy poznałem, a Ilustratora jakoś nigdy nie spróbowałem. Słyszałem tylko o nim same nieprzychylne opinie – pewnie dlatego, że (tak mówią) Ilustrator pracuje płynnie tylko na Macu. Ile w tym prawdy – nie wiem. Photoshopa powoli przestaje mi brakować, bo „testuję” ostatnio Fireworks – jeśli chodzi o zastosowania do layoutów na strony www chyba jest nie do pobicia. Ale czuć, że jest to program „tańszy” niż Photoshop; Część opcji chodzi niemrawo, wybieranie trybów mieszania warstw jest upierdliwe itd. Photoshop wymiata we wszystkim – prócz zapisywania obrazków do webu. Uważam, że Fireworks robi lepsze obrazki – w mojej galerii na http://www.astro.bielack.pl widzę różnice między obrazkami zapisanymi w jednym i drugim programie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *