…czyli o tym, jak trudno jest wydać pieniądze w sieci.
Odnawiałem dzisiaj zapasy suplementów i białka; Każdy, kto ćwiczy w miarę intensywnie, wie o czym mówię. Jako, że koszta takiej imprezy są niebagatelne, trzeba zrobić dobre rozeznanie: co i od kogo zamówimy, by przyszło punktualnie i w takiej wersji jak zamówione zostało. Nie zawsze bowiem jest to tak oczywiste.
Kluczowym elementem dzisiejszego zamówienia było wiaderko Scitec Nutrition – 100% Whey Protein za, bagatela, 330 zł. Tutaj irytująca ciekawostka, o której w zasadzie jest ten wpis: napisałem z pytaniem o szczegóły wystawionego towaru do pięciu różnych sprzedawców:
- Jeden z nich odpisał mi szybko, niestety z informacją, że konkretnego smaku o jaki pytam, nie ma na stanie;
- Kolejny sprzedawca logował się na stronie trzy czy cztery razy, ale nie śpieszył się z odpowiedzią i odpisał mi dopiero późnym wieczorem;
- Trzech pozostałych po prostu mnie olało i nie odezwało się słowem.
Zastanawiające. Mogę przypuszczać, że sprzedawcy, którzy się nie odzywają, mogą nie mieć konkretnego specyfiku. Może nie chce im się dilować z natrętnym klientem, który dopytuje o szczegóły aukcji przed zakupem? A może branża, w jakiej robię zakupy, ma takie właśnie charakterystyczne podejście? A co, jeśli napisać emaila, szybko i sprawnie, to dla kulturysty* poważne wyzwanie? Nie pierwszy raz przytrafia mi się taka historia i za każdym razem jestem tak samo zdumiony takim brakiem reakcji.
Są też na szczęście sprzedawcy, którzy swoje rzemiosło traktują nad wyraz poważnie. Kupione koło południa specyfiki, są już w drodze do mnie. Taniej i sprawniej niż wypad na miasto ;-)
Małe UpDate
Dwóch z trzech olewających mnie sprzedawców odezwało się do mnie dzisiaj; Dlaczego tak trudno jest zrozumieć internetowym sprzedawcom, że nikt nie czeka dwa dni na odpowiedź? Już dawno znalazłem komunikatywnego sprzedawcę z tym samym towarem. U którego zakupy zrobiłem tak, jak powinny wyglądać zakupy w internecie: szybko i sprawnie.
___
* Moje zdanie o przeciętnych kulturystach, mam nadzieję, znacie.