Noc kultury i malowanie światłem

Program tegorocznej Nocy Kultury był tak długi, że czytając go, można się było zmęczyć. A co dopiero mówić o próbie zobaczenia wszystkiego. Dlatego nawet nie przymierzałem się do zwiedzania, a wraz z paczką Grupy Fotografów Lubelskich, zrobiliśmy własną instalację. Nasze warsztaty „Malowanie Światłem w Fotografii” zrobiły furorę i nich ktoś spróbuje zaprzeczyć!

Warstwa społeczno socjalna

Już w chwilę po tym, gdy ustawiwszy się w atrakcyjnym wizualnie miejscu rozpoczęliśmy próbne zdjęcia, zebrał się mały tłumek, komentujących nasze zmagania. Generalnie, nasze zabiegi były odbierane bardzo sceptycznie, dopóki nie pokazaliśmy pierwszych zdjęć – rezultaty przeszły nasze oczekiwania, a widownia była wręcz zachwycona. Choć nadal słyszałem niekiedy od przechodniów „Przecież nie da się malować światłem.” Zapraszaliśmy wtedy na kolejną odsłonę i wątpliwości znikały. Po pierwszej turze, przenieśliśmy się z placu przed Katedrą, gdzie było zbyt jasno, na plac Litewski. Tutaj, między hotelem Europa a Fontanną, było zdecydowanie ciemniej. [footnote]I przyjemniej; Nikt na nas nie grzmiał klaksonem, że mu bramę dojazdową blokujemy.[/footnote]

Warstwa techniczno fotograficzna

Gdyby ktoś miał ochotę powtórzyć nasze manewry, nic prostszego: Potrzebujemy garści akcesoriów:

  1. Aparat fotograficzny [footnote]Najwygodniej cyfrowy, z możliwością wypuszczenia RAW. Najtańsza lustrzanka będzie wystarczająca.[/footnote]
  2. Źródła światła [footnote]Nie za mocne, za to kilka i najlepiej, by świeciły w różnych kolorach.[/footnote]
  3. Spokojnego, w miarę ciemnego miejsca.

Aparat przestawiamy w tryb M.[footnote]To naprawdę nie jest straszne.[/footnote] Następnie ustawiamy najniższą możliwą czułość ISO, większą niż zwykle przesłonę (8-22) i pamiętamy, że czas otwarcia migawki – kluczowy dla malowania światłem parametr – musi być dosyć długi. Na początek proponuję 10 sekund.

By mieć największą szansę na udane zdjęcie, polecam do zabawy zaprosić jeszcze co najmniej dwie osoby: Jedna ustawia parametry aparatu, ostrość oraz kadr, ktoś musi modelować [footnote]Czyli stać przez 20 sekund w bezruchu.[/footnote], a kolejny uczestnik [footnote]Lub kilku; Malowanie światłem to w sumie grupowa zabawa.[/footnote] świeci, przyświeca, obświeca i podświetla Modela w najbardziej dziwny sposób, jaki przyjdzie mu do głowy. Warto na bieżąco kontrolować efekty takiej współpracy, przeglądając kolejne ujęcia i wyciągać wnioski przed następnym ujęciem. Zabawa jest przednia [footnote]I co z tego, że przechodnie dziwnie się patrzą.[/footnote]

Galeria zdjęć, czyli co zostało po warsztatach

 

Sztuczne ognie, jakie dostałem od Małgonety, wyglądały najbardziej efektownie i podobały się chyba najbardziej.

2 odpowiedzi na “Noc kultury i malowanie światłem”

  1. Dzięki, Maciek. Nasze wigibasy faktycznie przyciągały uwagę publiczności. I tak myślę, że wyjątkowo sprawny fizycznie i szybki chłopak, taki jak Ty, byłby skarbem w ekipie malującej; Wiesz, państwo artyści szybko dostają zadyszki, a te wszystkie kręgi świetlne powstają, gdy biega się w kółko z latarką.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *