W poniedziałek, trzynastego czerwca 2016, kupiliśmy w Leroy Merlin ledową żarówkę marki Lexman; Nie była to nasza pierwsza* żarówka tej marki kupiona w tym sklepie i mamy o nich bardzo dobrą opinię**, ale ta jedna sztuka zachowuje się …dziwnie.
Zasadniczo, przestała świecić. Owszem, błyśnie przy włączeniu kontaktu i tyle. Nie świeci, i już. Nauczeni doświadczeniem, spakowaliśmy żarówkę wraz z paragonem, jako dowodem zakupu i wyruszyliśmy na spacer do Leroy Merlin. Ich polityka zwrotów jest prawie tak fajna, jak ta w Decathlonie – przychodzisz z paragonem, tłumaczysz o co chodzi, pani sprawdza żarówkę, wypisuje kwit i odbieramy pieniądze. Ot, tak po prostu.
Tym razem jednak, było inaczej – żarówka, którą chcieliśmy zareklamować, na miejscu zaświeciła. Ot, tak po prostu. Świeciła i nie chciała zgasnąć.
Pani z działu reklamacji była bardzo wyrozumiała i poradziła nam, by przyjść znowu, gdy już kompletnie zgaśnie, mamy przecież czas do czerwca. Przyszliśmy do domu troszkę źli, wkręciłem tą nieszczęsną żarówkę i włączyłem prąd. Zaświeciła się, ale tylko po to, by za dwie minuty zgasnąć i już się więcej nie zaświecić.
Próbujemy ją wykończyć od miesiąca – włączamy, świeci, czekamy aż zgaśnie – trwa to od 1 do 4 minut – wyłączamy i czekamy godzinę czy dwie. Włączamy ponownie i czasami świeci, a czasami tylko błyśnie, by zaświecić na kolejne kilka minut za kolejnych parę godzin.
Dzisiaj znów wybieraliśmy się do Leroy Merlin, by ją finalnie oddać, bo już kompletnie nie chciała się zaświecić – ale, gdy wypróbowałem ją tuż przed naszym wyjściem do sklepu – zaświeciła. Odczekałem cztery minuty, potem kolejne cztery i jeszcze kolejne. Cały czas świeci. Pierwszy raz od miesiąca świeci i nie gaśnie. Wiedziałem, że nie przyjmą jej do reklamacji, dlatego chwilowo odpuściłem temat. Poszliśmy na inne zakupy, a gdy po dwu godzinach wróciliśmy i próbowałem zaświecić naszego ledowego Lexmana – tylko błyska.
Gdybyśmy byli bardziej przesądni, umawiałbym księdza. Albo zgłaszał się do braci Winchesterów.
I teraz rzecz zabawna, choć pewnie dla bardziej świadomych ludzi oczywista – wykręcam żarówkę przy wyłączonym prądzie, a ta błyska mi w rękach. Zgłupiałem. Odłożyłem ją do miseczki na stole, by mi się nie sturlała – znów błyska. MałgoneTa bez słowa wyciągnęła z torby nasz aparat, nakręciła obiektyw i sfilmowała moją przygodę. Ktoś, coś, dlaczego tak się dzieje? Sprawdziłem dwie inne żarówki Lexman, które świecą w naszym domu – żadna nie zachowuje się w ten sposób:
Wybaczcie proszę kiepskie audio – w ogóle nie miało być dźwięku. A plasterek z żółtym kaczorkiem na kciuku, to wypadek przy pracy; Dobrze naostrzone noże*** potrafią ugryźć.
* Ani ostatnia;
** Zarówno o żarówkach jak i sklepie;
*** Innych w naszym domu nie ma.