Dziwną książkę przeczytałem; Od pewnego czasu potykałem się o nazwisko Murakami, ale jakoś nigdy nie było okazji, by zapoznać się z jego twórczością. Dlatego, gdy podczas kanikuły, książka z dużym napisem Haruki Murakami i jego Tokio wpadła mi w ręce, porwałem ją celem spokojnego przeczytania. Później.
Tl;DR
By mieć większą frajdę z tej książki, przeczytaj wcześniej kilka powieści Murakamiego.
Po wakacjach
Wróciłem, zasiadłem i nadrabiam zaległości. Biorę Murakami i jakoś dziwnie się czyta. Wracam do wstępu, wracam jeszcze stronę i co widzę? Legenda. Jak często zdarza Wam się czytać książkę, która na początku ma legendę? Mówię o normalnym czytaniu, a nie wędrówce z mapą i przewodnikiem. Hę?
Początkowo się rozczarowałem, bo książka, na którą tak się ucieszyłem, nie jest napisana przez starego Japończyka. Anna Zielińska-Elliot napisała ilustrowany przewodnik po miejscach, w których bywają bohaterowie prozy Haruki Murakamiego. I on sam zresztą też; Anna pisze o nim, że całe dorosłe życie spędził w Tokio, dlatego jest ono nie tyle nawet tłem, co cichym bohaterem drugiego planu praktycznie wszystkich jego opowiadań i powieści. Anna wie, co mówi, bo to właśnie ona tłumaczy jego teksty na nasz piękny język.
Przewodnik po Tokio
Przewodnik nie tylko literacki po Tokio Haruki Murakamiego czyta się dziwnie. Cały czas czujesz, że autorka jest fanem i prozy i samego miasta, ale nie znając ni jednego, ni drugiego, musiałem się wczuwać – aklimatyzować – dłuższą chwilę. Jednak, nim dotarłem do niebieskich kartek, czyli drugiego rozdziału, byłem kupiony. Japonia zawsze kojarzyła mi się z pozytywną egzotyką, stąd o ile nie robiły na mnie wrażenia opisy spacerów i miejsc, w jakich pojawia się pisarz i jego postaci, to cała reszta jest smakowa. Użyłem tego słowa nie bez powodu: po lekturze tego Przewodnika, będziecie wiedzieli gdzie warto napić się piwa, gdzie podają słabą a gdzie mocną kawę, poznacie co najmniej cztery rodzaje makaronu i najbardziej pożądane cechy, jakie powinny mieć zapiekane krewetki w cieście naleśnikowym z jarzynami.
Do tego, Anna sypie szczodrą ręką przyprawy w postaci faktów na temat codziennego życia zwykłych ludzi w Tokio. Całość dobrze wymieszana i gustownie podana. Podobało mi się.
Co czytać, jak żyć
Przeczytałem Przewodnik i wypada zastanowić się, czy chcę i czy sięgnę po tyle razy wspominany i obficie cytowany Norwegian Wood, czy inny tekst Murakamiego? Wbrew pozorom, odpowiedź nie jest dla mnie taka oczywista. Z jednej strony, fragmenty powieści, jakimi przyprawia autorka swój przewodnik, wcale mnie do prozy Murakamiego jakoś specjalnie nie zachęciły. Owszem, czasami wystarczą dwa akapity, by złapać klimat, ale zaraz potem pada parę zdań, które wydają się być o niczym. Ale z drugiej strony,
przypomnijcie sobie, które części pasjonującej lektury pomijacie, by szybciej podążać za akcją?
Właśnie takie, jak te przytaczane w przewodniku, prawda? Opisy miejsc, ulic, lokali i potraw. Kto by się tym w ogóle przejmował, gdy tam, jedna pani idzie zabić jednego pana, a uczennica prywatnego żeńskiego liceum z internatem, wylicza ilość podpasek, jaką zużywa się w tej szacownej instytucji miesięcznie i rocznie. A poważniej, jeśli ktoś bywał/bywa/zna Tokio i jego zakamarki, powieści Murakamiego mogą być świetną sprawą! Smaczki i miejsca opisywane odbiera się z pewnością inaczej, głębiej i pełniej. Dla mnie, tymczasem, to tylko znak zapytania. A najpewniej zacznę od filmu (widziałem pozytywne info na Filmwebie.)
Dodatkowe info dla smakoszy
Autorka co najmniej trzy razy wspomina o miejscach, w które warto się udać, by tylko popatrzeć na modnie ubrane tokijskie nastolatki ;-)